W rzeczywistości uważa się, że ich inteligencja jest bardzo podobna do naszej, podobnie jak ich empatia i sposób socjalizacji. Siedlisko słoni. Jak już wyjaśniliśmy w artykule o tym, gdzie żyją słonie, ich siedlisko zależy od każdego gatunku. Obecnie istnieją tylko trzy gatunki, które żyją w zupełnie różnych miejscach.
GDZIE MIESZKAJĄ SŁONIE AFRYKAŃSKIE - Wszystko na temat. Porady i Wskazówki o Podróżach i Atrakcjach w ABC.Podroze.Gazeta.pl
Słoń sawanny (Loxodonta africana) jest największym przedstawicielem gatunku. Rekordzistą jest słoń, nakręcony w Angoli w 1974 roku. Ważył 10,4 tony. Przeciętny samiec waży do 7 ton, samica - 5 ton. Wysokość w kłębie wynosi do 3,8 metra, a długość ciała do 7,5 metra. Charakterystyczną cechą - potężne kły, których samce
Fast Money. Opublikowano: 15 maja 2017. Autor/ka: Czarna Owca Pana Kota Wiele osób przechowuje wśród wspomnień z dzieciństwa wspomnienie wizyty w zoo. Te wszystkie stare zdjęcia z rodzicami czy dziadkami, pod bramą zoo lub przed wybiegiem z zamkniętym na nim w klatce zwierzęciem. My radośni, obejmowani może przez przebranego za niedźwiedzia pracownika zoo. Te nasze sentymentalne wspomnienia. Sama mam takie zdjęcie. Ale też pamiętam z wizyty w zoo, że zwierzęta nie wyglądały na tak zadowolone jak my. Pora oddzielić sentymenty od rzeczywistości i spojrzeć prawdzie w oczy. Zoo to obozy dla zwierząt, miejsca, w którym zwierzętom dzieje się krzywda, gdzie nie mogą żyć zgodnie ze swoimi naturalnymi potrzebami. Poznaj 8 powodów, dla których zoo nie są tym, czym wydają się być: 1. Zoo nie zapewnia zwierzętom naturalnych warunków2. Zwierzęta w zoo chorują psychicznie3. Zwierzęta w zoo nie są bezpieczne4. Zoo zabija zwierzęta5. Zoo uprowadza zwierzęta z natury6. Zoo nie ratuje zwierząt7. Zoo nie edukuje8. Zoo zarabia na zwierzętachEtyka? 1. Zoo nie zapewnia zwierzętom naturalnych warunków Zwierzęta są zamknięte na małej przestrzeni, często wybetonowanej, pozbawione towarzystwa przedstawicieli swojego gatunku. Wiodą smutne i przygnębiające życie – życie więźnia. Zoo zazwyczaj nie jest w stanie zapewnić takiej przestrzeni, jakiej potrzebują dzikie zwierzęta. Np. tygrysy i lwy mają 18 tys. razy mniejszą przestrzeń w zoo niż w naturalnym habitacie, niedźwiedzie polarne aż milion razy mniejszą przestrzeń. W zoo ptaki siedzą zamknięte w klatkach – nie mogąc migrować, podobnie gepardy nie są w stanie rozbiec się na 100% swoich możliwości, słonie nie mogą przemierzać dużych dystansów tak jak robią to w swoim naturalnym środowisku. Zwierzęta nie mogą realizować swoich naturalnych potrzeb. Dodatkowo stres w wyniku niechcianego kontaktu z ludźmi i hałasu powoduje u nich problemy psychiczne. Zobacz jak wygląda rzeczywistość zwierząt w polskich zoo – obejrzyj materiały kampanii Nie chodzę do zoo. 2. Zwierzęta w zoo chorują psychicznie Zwierzęta chorują psychicznie w wyniku stresu spowodowanego kontaktem z ludźmi, codziennym obserwowania ich, hałasem, zamknięciem na zbyt małej i słabo urozmaiconej przestrzeni, niedostatkiem właściwych bodźców. Stres powoduje także lokalizowanie w bliskim, a czasem bezpośrednim sąsiedztwie drapieżników ich potencjalnych ofiar. Zwierzęta w zoo często cierpią na stereotypię (ciągłe powtarzanie tych samych ruchów – w przypadku zwierząt w zoo przemieszczanie się tam i z powrotem po małej przestrzeni). Uniwersytet w Oxfordzie przeprowadził trwające ponad 4 dekady badania porównawcze tych samych gatunków zwierząt w niewoli i na wolności – okazało się, że zwierzęta takie jak niedźwiedzie polarne, lwy, tygrysy, gepardy w zoo doznają stresu skutkującego dysfunkcjami psychologicznymi. Aż 80% mięsożernych zwierząt w zoo wykazuje anormalne zachowania. Inne badanie brytyjskie, finansowane z pieniędzy rządowych, pokazało, że 54% słoni w zoo ma problemy behawioralne objawiające się stereotypią. Jeden z obserwowanych przez całą dobę słoni aż przez 61% czasu wykazywał zachowania stereotypowe. Z kolei lwy w zoo spędzały około 48% swojego czasu na chodzeniu tam i z powrotem, co jest jednym z objawów stereotypii i problemów behawioralnych. 3. Zwierzęta w zoo nie są bezpieczne Między innymi dlatego, że zagrażają im odwiedzający. Wystarczy przypomnieć kilka przykładów ataków i zabójstw zwierząt tylko z ostatniego czasu. W czeskim mieście Jihlava trzech chłopców w wieku 5, 6 i 8 skopało 2 flamingi. Jeden z ptaków umarł w wyniku odniesionych ran, drugiemu udało się uratować życie. W paryskim zoo zamordowany został nosorożec Vince – zabił go kłusownik, który włamał się na teren zoo – zwierzę zostało trzykrotnie postrzelone w głowę. Kłusownik odciął Vincowi róg. W Salwadorze został skopany na śmierć hipopotam Gustavo, a w Tunisie w Tunezji odwiedzający obrzucili i poważnie ranili kamieniami krokodyla. 4. Zoo zabija zwierzęta Zwierzęta w zoo nie są bezpieczne również dlatego, że są tam zabijane. Captive Animals’ Protection Society przeprowadziło badania pokazujące, że przynajmniej 7500 zwierząt zostało zabitych w europejskich zoo jako „nadliczbowe” i „niepotrzebne” – ich zdaniem ta liczba może być znacznie większa i sięgać nawet 200 tys. zwierząt. Jak podaje CAPS w Wielkiej Brytanii zoo regularnie uśmiercają zwierzęta. Np. w 2006 roku cała wataha wilków została zabita w Highland Wildlife Park. The European Association of Zoos and Aquaria (EAZA) podała, że w 2007 roku członkowskie zoo były zachęcane do zabijania niechcianych zwierząt, w tym tygrysów. David Williams Mitchell, rzecznik prasowy the European Association of Zoos and Aquaria stwierdził, że w 347 zoo, będących członkami związku zabija się rocznie średnio 5 dużych ssaków. To jest przynajmniej 1735 zwierząt rocznie. CAPS liczy, że w Europie jest 2000 zoo, zatem liczba zabijanych tylko w europejskich zoo zwierząt wzrasta do około 10 tys. dużych ssaków każdego roku. „Nadprogramowe” zwierzęta mogą także skończyć w cyrku lub obwoźnych menażeriach, do których bywają sprzedawane np. w USA. 5. Zoo uprowadza zwierzęta z natury 90% zwierząt znajdujących się w zoo urodziło się w niewoli. Jednak zgodnie z danymi brytyjskich organizacji pozarządowych część zwierząt przetrzymywanych w zoo została uprowadzona ze swojego naturalnego środowiska! W 2003 roku rząd brytyjski wydał zgodę na złapanie 146 pingwinów mieszkających na terytorium brytyjskim – Tristan da Cunha. Pingwiny te zostały sprzedane do azjatyckich zoo. Z kolei w 2010 roku Zimbabwe planowało odłowienie 2 osobników z każdego gatunku ssaków żyjących w Hwange National Park i wysłanie ich do zoo w Północnej Korei. Nie doszło do tego tylko dzięki zaangażowaniu międzynarodowej koalicji organizacji walczących z handlem dzikimi zwierzętami. Zgodnie z danymi Captive Animals’ Protection Society aż 70% słoni w europejskich zoo zostało wcześniej uprowadzonych ze swojego środowiska naturalnego. Podobnie 79% zwierząt w brytyjskich akwariach zostało odłowionych z naturalnych siedlisk. W 2016 roku 19 afrykańskich słoni, zagrożonych wyginięciem w Suazi zostało uprowadzonych i sprzedanych do 3 zoo w Stanach Zjednoczonych. 6. Zoo nie ratuje zwierząt Kolejnym mitem związanym z zoo, są działania ratujące zagrożone wyginięciem gatunki: rozmnażanie i reintrodukcja do naturalnego środowiska. 90% gatunków zwierząt zamkniętych w europejskich zoo nie jest zagrożonych wyginięciem! A w przypadku zagrożonych wymarciem gatunków rozmnażanie ich i reintrodukcja bardzo rzadko kończy się sukcesem. Z 400 pand, które były rozmnożone w zoo, zaledwie 5 zostało wypuszczonych na wolność, a tylko 3 przetrwały. Zwierzęta rozmnażane w warunkach zoo nie dają sobie rady żyjąc na wolności. To nie działa. Badania Uniwersytetu w Exeter pokazały, że wśród tygrysów i wilków urodzonych w niewoli, w zoo i wypuszczonych na wolność ledwie 33% przetrwało. Inną sprawą powiązaną zarówno z urodzeniem w niewoli, jak i nieadekwatnymi warunkami do potrzeb zwierząt jest ich długość życia – afrykańskie słonie w stanie naturalnym żyją ponad 3 razy dłużej niż te trzymane w zoo. 40% młodych lwów urodzonych w zoo umiera przed osiągnięciem wieku 1 miesiąca! 7. Zoo nie edukuje Zwolennicy dalszego funkcjonowania ogrodów zoologicznych powołują się na aspekt edukacyjny wskazując, że dzieci mogą zobaczyć dzikie zwierzęta, że to rozwija empatię. Naprawdę? Czy oglądanie zamkniętego na małej przestrzeni, udręczonego niewolą zwierzęcia może być edukacyjne czy empatyzujące? Raczej pokazuje, że ze zwierzęciem można zrobić wszystko i zaszczepia dzieciom przekonanie o naturalności przedmiotowego traktowania żywych istot. Dodatkowo, jak pokazują badania – choćby to przeprowadzone przez E. Jensena w 2014 roku i opublikowane w Conservation Biology Journal, wizyty w zoo mają znikomy wpływ na rozwój wiedzy dzieci. W jego trakcie przebadano 2800 dzieci odwiedzających londyńskie zoo. 62% z nich niczego nie nauczyło się w trakcie wizyty w zoo. Z kolei badanie akwariów przywoływanego już wcześniej brytyjskiego CAPS pokazało, że w przypadku 41% zwierząt w ogóle nie było żadnych tabliczek informacyjnych. Zatem jaka to jest edukacja? 8. Zoo zarabia na zwierzętach Zaledwie 3% budżetów zoo jest przeznaczanych na tzw. projekty konserwacji przyrody. Zoo to miejsca rozrywki, mało interesowane powodami, dla których następuje destrukcja dzikiej przyrody. Znacznie ważniejsza jest ilość odwiedzających i pieniędzy, które można zarobić na tych ludziach, które z kolei wydawane są promocję, marketing i dalsze utrzymywanie tych instytucji. Etyka? Czy przetrzymywanie zwierząt w warunkach dla nich szkodliwych zarówno fizycznie jak i psychicznie jest etyczne? Czy trzymanie ich dla ludzkiej rozrywki jest warte ich strachu, stresu, nieszczęścia? Warto się zastanowić co byłoby najlepsze dla zwierząt: w przypadku zwierząt dzikich uprowadzonych z naturalnego środowiska – zwrócenie ich naturze, a w przypadku zwierząt urodzonych w niewoli – zapewnienie im możliwie najbardziej zbliżonych do naturalnych warunków np. poprzez umieszczenie w sanktuariach prowadzonych przez organizacje pozarządowe lub zamienienia zoo na takie sanktuaria wzorem np. zoo w Buenos Aires w Argentynie, tj. zamknięcie ich dla odwiedzających, poszerzenie terenu, zapewnienie warunków zbliżonych do naturalnych. To jest przyszłość, a nie utrzymywanie instytucji, które praktycznie w ogóle się nie zmieniły od XIX wieku. Dlatego, jeśli naprawdę chcesz pomóc zwierzętom, to zamiast przeznaczać pieniądze na wizytę w zoo, przekaż darowiznę organizacjom ratującym życie i zdrowie zwierząt w ich naturalnych warunkach, lub prowadzących sanktuaria dla takich zwierząt. Będzie to zarówno efektywne, jak i etyczne. I faktycznie pomoże zwierzętom! Aśka Wydrych Dodatkowe informacje: THE EU ZOO INQUIRY 2011 An evaluation of the implementation and enforcement of the EC Directive 1999/22, relating to the keeping of wild animals in zoos. POLAND. Strona kampanii Nie chodzę do zoo
Najcieplejszym miejscem w Orientarium jest strefa Wysp Sundajskich. W tej części pawilonu temperatura utrzymuje się na poziomie 24–26 stopni Celsjusza i jest tam prawie 80% to, że zwiedzający mogą się poczuć jak w prawdziwej dżungli, a zwierzęta mają bardzo dobre warunki do krokodyle w EuropieKraken ma 5 m i 15 cm długości, jego partnerka Penelopa jest mniejsza o około 2 m. Ile dokładnie? Nie wiadomo, bo nie dała się dotychczas zmierzyć. Wiadomo natomiast, że para to najwięksi przedstawiciele swego gatunku na całym kontynencie naturze krokodyle gawialowe są gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Największym ich wrogiem jest, niestety, człowiek. Krokodyle są zabijane dla skóry i mięsa, a ich jaja często trafiają na talerz. Problemem jest także znikające naturalne środowisko pseudogawiali – wysychające bagna i wycinane lasy wybieg jest tak urządzony, że odwiedzający mogą oglądać krokodyle zarówno na lądzie, a także podglądać je pod wodą, przez szybę, gdy się kąpią w w Polsce orangutany sumatrzańskieTuż obok krokodyli mieszkają orangutany sumatrzańskie. Samica, Ketawa, ma 8 lat i waży około 30 kilogramów. Samiec, Budi, to 17-letni osobnik, ważący ok. 80 kilogramów. Para poznała się w Łodzi, a ich opiekunowie bardzo liczą na potomstwo. W Orientarium mieszka także jeszcze jeden orangutan, 10 – letni Joko. Zwierzęta te występują endemicznie w północno-zachodniej Sumatrze. W ostatnich dziesięcioleciach liczebność tego gatunku spadła o ok. 80%.Krytycznie zagrożone są również niedźwiedzie malajskie, langury jawajskie, binturongii oraz gibońce, które także można zobaczyć w Orientarium.
Praca opiekuna w zoo. Słonie reagują na "Trąba do góry!" czy "Podaj nogę!", ale bywają niebezpieczne Ewelina WójcikPraca opiekuna w zoo to jeden z bardziej odpowiedzialnych, ale też niebezpiecznych zawodów. Zwłaszcza, jeśli podopiecznymi są tak duże zwierzęta, jak słonie. Adam Trochim ze słoniami z warszawskiego ogrodu zoologicznego pracuje od 14 lat. - Zwierzęta są już do nas przyzwyczajone, ale zdarzają się niebezpieczne sytuacje - opowiada opiekun. Aktualnie w stołecznym zoo znajdują się cztery słonie - trzy samice i jeden samiec. Najstarsza jest Erna, która ma 32 lata, a najmłodszy Leon, który chodzi po świecie od 15 lat. Do warszawskiego ogrodu zoologicznego przyjechał, kiedy miał dwa lata. - Wiek u słoni można liczyć tak, jak u ludzi. Te zwierzęta żyją średnio około 50 lat - opowiada Adam Trochim, który z wykształcenia jest technikiem weterynarii i przez 15 lat pracował w lecznicy z dużymi zwierzętami, a od 18 lat związany jest z zoo w Warszawie, gdzie słoniami opiekuje się 14 lat. - W Polsce zawód słoniarza nie jest tak doceniany, jak na Zachodzie. Tam w wielu miejscach poszukuje się opiekunów tych zwierząt. Nie trzeba nawet kończyć studiów, wystarczy mieć doświadczenie i uczęszczać do specjalnej szkoły dla słoniarzy - opowiada Trochim. W warszawskim zoo przy słoniach pracują cztery osoby. Swój dzień zaczynają o godz. 7, a kończą o 15. Jedna osoba zostaje nieco dłużej. - Najpierw wypuszczamy słonie na dwór i w tym czasie sprzątamy ich boksy po nocy - mówi opiekun. Pracownicy śmieją się, że nie potrzebują już chodzić na siłownię. - Od każdego ze słoni wywozimy około 200 kg odchodów, co daje prawie tonę. Siłownia już nam przebywają na zewnątrz w zależności od temperatury. Zimą, kiedy jest chłodniej, zwykle wypuszczane są na około godzinę. Najniższą temperaturą, którą słonie tolerują, jest -5 stopni Celsjusza. - Kiedy temperatura spada poniżej -5 stopni, trzymamy je w środku. Wynika to z tego, że słonie mają bardzo wrażliwe, dobrze ukrwione uszy, które po prostu im przymarzają - tłumaczy Adam Trochim. - Są one u słoni czymś w rodzaju termoregulatora. Kiedy jest ciepło, wachlują się nimi. To sposób chłodzenia się wynikający z tego, że słonie się nie pocą. Także dlatego ich skóra jest pobrużdżona. Zwiększa się wtedy powierzchnia ich ciała, a dodatkowo, gdy zwierzęta obrzucają się mokrym błotem, dociera ono do porów skóry i dzięki temu dłużej utrzymuje się niższa temperatura ciała - wyjaśnia opiekun z warszawskiego Trochim podkreśla, że opiekunowie sami muszą ocenić sytuację i warunki atmosferyczne. - Kiedy jest cieplej, wypuszczamy słonie na dłużej, czyli nawet na cztery godziny - porannym spacerze słonie wracają do boksów na śniadanie, po którym znów są wypuszczane na zewnątrz. Opiekunowie w tym czasie przygotowują dla nich drugi posiłek, który musi im wystarczyć na całą noc. Część siana wkładana jest do specjalnych siatek zawieszonych pod sufitem. - Ma to zapobiegać nudzie. Gdyby wszystko leżało na podłodze, słoń zjadłby to błyskawicznie. A kiedy musi sięgać, jest to też dla niego pewna forma zabawy i treningu. Poza sianem, dostają też jedzenie treściwe, a także witaminy - opowiada zabawy słoniom służą też gumowe, ważące 80 kg kule, również zawieszone pod sufitem. Widać efekty tej zabawy, bo słonie lubią je odbijać od ścian boksów. Na zewnątrz mają też opony, których często używają w formie hula-hop, kręcąc nimi na nodze lub na trąbie. Na wspomnianych ścianach znajdują się też drewniane belki, o które słonie się ocierają, a także podgryzają. - Te zwierzęta lubią drewno, dlatego belki szybko się niszczą i trzeba je wymieniać - wyjaśnia wspomniane wypuszczanie słoni wielu osobom może wydawać się potężnym, logistycznym przedsięwzięciem. My też tak myśleliśmy, ale Adam Trochim rozwiał nasze wątpliwości. - Wbrew pozorom jest to bardzo łatwe. Słonie są już wszystkiego nauczone i wiedzą, jak mają się zachować. W trakcie wpuszczania i wypuszczania robimy im specjalny korytarz i tak zamykamy bramy, aby nigdzie nie uciekły. Jest też określona kolejność, w której słonie wracają do boksów. Najpierw idzie Leon, czyli nasz jedyny samiec. Za nim wpuszczamy Ernę, czyli najstarszą samicę, a potem dwie młodsze. Wynika to z hierarchii panującej w stadzie. Młodsze słonie bałyby się Erny i nie chciałyby obok niej przejść - bramy w słoniarni mają dodatkowe, ręczne blokady. - Słonie mają bardzo ruchliwy czubek trąby, potrafią nawet podnieść z ziemi monetę, więc otwarcie takiej bramy nie stanowi dla nich problemu, co już się zresztą zdarzało, ale na szczęście nigdzie nie uciekły - opowiada się jednak inne, niebezpieczne sytuacje. Choć szybko się uczą i przyzwyczajają do ludzi, nadal są to duże i dzikie zwierzęta. - Zanim podejdziemy do słonia, musimy ocenić, w jakim jest nastroju. Często wysyłają nam sygnały ostrzegawcze, żeby im nie przeszkadzać, bo tego dnia nie chcą współpracować. Mogą pluć, musnąć lekko trąbą lub zignorować. Czasami próbują też straszyć, rozstawiając szeroko uszy - opisuje opiekun z musieli też nauczyć swoich podopiecznych wszystkiego od początku. Trafiły do ogrodu zoologicznego jako dzikie zwierzęta, więc minęło trochę czasu, zanim zaczęły współpracować z opiekunami. - Był taki moment, kiedy uczyliśmy je podawać nogę do korekcji kopyt. Jedna ze słonic szczególnie starała się pokazać, kto tu rządzi. Raz zdarzyła się sytuacja, że uderzyła kolegę trąbą tak, że poleciał dwa metry od drzwi. Innym razem, gdy uczyliśmy ją pobierania krwi z uszu, starała się nam przygnieść rękę do krat. Czasami nie chciała też podejść albo podać ucha. Również z pobieraniem krwi związana jest jedna z groźniejszych sytuacji. Adam Trochim przyznaje, że wtedy naprawdę się wystraszył. - Wbiłem słonicy igłę w ucho, a ona odeszła, wyciągnęła ją trąbą i wciągnęła do środka. Byłem pewien, że trzeba będzie ją usypiać i wyjmować igłę, ale na szczęście wydmuchnęła ją z pobierania krwi zajęło opiekunom około dwóch tygodni. - Dla zwierząt zawsze jest to bolesne przeżycie, Staraliśmy się więc ten ból minimalizować i miejsce, w które miała być wbita igła, przemywaliśmy chlorkiem etylu lub środkiem przeciwbólowym, ale to nie sprawia, że ból znika całkowicie. W tej chwili słonie się już do tego przyzwyczaiły i nie robi to na nich wrażenia - zapewnia obowiązków opiekunów należy też pielęgnacja. Przede wszystkim chodzi tutaj o korekcję kopyt. Są specjalne drzwi, przez które słoń wystawia nogę. Jedna osoba karmi zwierzę, a druga zajmuje się pielęgnacją – smarowaniem paznokci, przycinaniem skórek czy całej podeszwy. - Śmiejemy się, że to taki manicure. Mamy też stolik, który podstawiamy pod stopę słonia, żeby wygodniej było nam pracować. Do kopyt używamy specjalnego noża, który wygląda trochę jak nóż do krojenia sera - opisuje robi się średnio co 2 miesiące. Czasami jest konieczność, żeby przyciąć nadłamany paznokieć, bo zdarza się, że pękają. Trzeba działać szybko, bo może wdać się infekcja. Słonie są również kąpane. - Bardzo to lubią. Zwykle kąpiemy je rano. Na godzinę wypuszczamy je na dwór, wtedy mamy czas na posprzątanie boksów. Potem wracają na kąpanie. Jednego dnia myjemy dwa słonie, a następnego dwa kolejne. Myjemy je Karcherami. Można to porównać do mycia samochodu. W trakcie kąpania używamy różnych komend np. „Trąba do góry” albo „Podaj nogę”, żeby wypłukać całe ciało - opowiada pracownik ogrodu robi się też ważenie. Zwierzę wchodzi na specjalną wagę, a kiedy to zrobi, zamyka się drzwi z dwóch stron, aby nie uciekło. Takie ważenie trwa zwykle trzy dni, bo w takim przedziale czasowym najlepiej można ocenić prawdziwą wagę słonia. - Waga różni się w zależności od tego, czy słoń pozbył się zbędnego balastu ze swojego organizmu. Inną wagę mają samce, a inną samice, znaczenie ma także wiek zwierzęcia. Leon jest najmłodszy, a waży 5300 kg. Dwa najmniejsze słonie ważą ok. 3200 kg, a najstarsza słonica 4800 kg. Najczęstszymi dolegliwościami słoni są kolki i niestrawność. - Bardzo lubią jeść ziemię. Dochodzi wtedy do niedrożności. Zdarza się to szczególnie często jesienią i zimą, kiedy wspomniana ziemia jest wilgotna. Jesteśmy jednak przygotowani na takie sytuacje i mamy w zanadrzu specjalne zioła, które im podajemy, żeby pobudzić perystaltykę jelit - uspokaja opiekuna kończy się po drugim karmieniu. - Sprawdzamy jeszcze wtedy, czy wszystko jest w porządku i wracamy do też: Żyrafek z warszawskiego ZOO. Byliśmy z wizytą u gwiazdy stołecznego ogrodu [WIDEO]Jeśli jesteś zainteresowany patronatem – napisz pod adres [email protected]Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z – napisz pod adres [email protected]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
w zoo mieszkają trzy słonie